środa, marca 16, 2011

7.

"Sukces wymaga energii(...) Do działania potrzebna jest nam motywacja, świadomość, w imię czego decydujemy się na wysiłek, ale najlepsze chęci nie wystarczą, jeśli nie mamy energii. A to zależy od tego, czy jesteśmy wyspani, jak się odżywiamy, czy jesteśmy rozgrzani..."
J. Santorski, Ludzie przeciwko ludziom? Jak żyć we współczesnej Polsce, Świat Książki 2004
 

Pisania dzień pierwszy.
Pierwszy punkt planu zrealizowany.

wtorek, marca 15, 2011

6.

- Czym jest sztuka? - zapytuję wciąż siebie i wreszcie odpowiadam:
- Sztuka jest wyrazem tego, o czym ja, jako człowiek, nie chcę mówić, czego nigdy nie chciałbym słyszeć ani widzieć. <Sztuka> jest odzyskaniem kontaktu z pierwotnym "sobą", czystym i nagim, nieskrępowanym moralnością i sumieniem, niesplamionym ideologią, niestłumionym kulturą.
Podobno kultura cywilizuje człowieka. To nieprawda! Kultura jest zasłoną, za którą kryje się ludzką (złą) naturę. Zło staje się bardziej wyrafinowane, nieoczywiste - a najgorsze w tym jest osobiste zakłamanie i brak świadomego kontaktu z własnym zwierzęcym duchem.

Człowiek utnie ci głowę dla "twojego dobra", a nie dlatego, że mu wadzisz lub ma taki kaprys. I - wreszcie - dopisze wszelkie potrzebne filozofie, aby się usprawiedliwić i uchronić.

Sztuka jest zerwaniem tej zasłony i spojrzeniem we własne (skrzywione?) odbicie.

piątek, marca 11, 2011

5.

(z poezji Bolffela) 

na straganie
w słońcu dnia
ścięta głowa dinozaura


biegłem, śmieszyłem oczy.

wtorek, marca 08, 2011

3.

To naturalne, że po ulicach spacerują nadzy ludzie.
I z nieba spadają ptaki, rozbijając się o ich żółte parasole.
Nikogo nie powinno dziwić wielkie, dziwaczne oko łypiące z kałuży - to płetwal przepływa pod naszymi stopami.
Jedyne co mnie dziwi w tym obrazie, to moja obojętność i niedookreślenie. Takie nie-bycie, jakbym był strzępkiem zażegnanej nocy.

Nic. Ot, zwyczajny, przedwiosenny dzień. 

czwartek, marca 03, 2011

1.

Niedoskonałe takie, wnerwiające...
Myśli nałożone na siebie; ścinki przeszłości. Niczego wyłuskać, złapać - rozedrzeć. Nawet słowa widzę nieposkładane, przeszyte wzajemnie sobą. Jakbym oko miał złamane. Rozcięte i zmieszane.

Widzę podwójnie, dwa różne wymiary nachodzące na siebie. I jak temu dać wyraz?
Te słowa i kreski - takie nieposłuszne. Tak wiele ich i niewiele, bo niczego nie oddają. Nieudolne i dziecinne.

Wszędzie cięcia.
Redukcja.
Tylko biała kartka zostaje.

Otoczony obrazami, słowami i chęcią i ambicją napełniony. Tu Picasso, Miró, Bolffel i Witkiewicz, a ja nic i niczego, choć pustka domaga się wypełnienia.
Złamałem sobie rękę tymi latami bezczynności.

Zamieniłem ołówek na długopis i wybacz mi, Ktokolwiek, jeśli to był błąd.